Doświadczenie w zarządzaniu pizzerią zdobywa się latami – Andrzejowi Bartoszkowi, franczyzobiorca Da Grasso cz.2

Doświadczenie w zarządzaniu pizzerią zdobywa się latami – Andrzejowi Bartoszkowi, franczyzobiorca Da Grasso cz.2

– Lokal w Bełchatowie prosperował dobrze, a chęć rozwoju zdecydowała o przejęciu kolejnego lokalu – przyznaje franczyzobiorca. – Skorzystałem więc z okazji przejęcia pizzerii w stolicy.

Pizzerię na warszawskich Bielanach Bartoszek przejął od partnera, który zrezygnował z jej prowadzenia. Załatwienie formalności nie trwało długo. Dużo większym problemem były remonty, które zostały wykonane jeszcze przed przejęciem lokalu. Franczyzo-biorca osobiście, przez pięć dni w tygodniu, nadzorował wszystkie prace. Zarządzanie dwoma oddalonymi od siebie lokalami nie było jednak trudne.

– Przyzwyczaiłem się do życia w podróży, a poza tym w obu lokalach mam zaufanych kierowników. Obaj pracowali ze mną w firmie reklamowej i mam pewność, że traktują pizzerie jak własne

– mówi przedsiębiorca.

Biznes od podstaw

Andrzej Bartoszek przyznaje, że często myślał o otwieraniu nowej restauracji, mimo że sprawdził się jako przedsiębiorca kupujący działające już lokale.

– Miałem propozycje, żeby otworzyć lokal w Częstochowie albo drugi w Warszawie. Te lokalizacje jednak mi nie odpowiadały. Mieszkam w Łodzi i jeżeli miałbym otwierać pizzerię od podstaw, to właśnie w moim mieście. Dostałem z centrali zgodę na otwarcie lokalu i natychmiast zabrałem się do działania. Szukałem więc lokali do wynajęcia, pytałem znajomych o oferty. Udało mi się znaleźć 170-metrowy lokal na Bałutach – opowiada franczyzobiorca.

Okazało się, że znalezienie atrakcyjnego miejsca, w którym może się mieścić pizzeria, to jednak nie wszystko. Właścicielka nie wiedziała, że lokal nie ma pozwolenia na prowadzenie gastronomii. Przekształcenie kwiaciarni w pizzerię wymagało załatwienia odpowiednich dokumentów w urzędzie miasta oraz przystosowania lokalu do wymogów restauracyjnych.

– Przygotowanie lokalu do otwarcia zajęło prawie rok i kosztowało więcej, niż się spodziewałem – zaznacza franczyzobiorca.

Grunt to zasady

Choć codzienne podróże z miasta do miasta bywają męczące, Andrzej Bartoszek jest zadowolony ze swojej decyzji. Chociaż wcześniej nie miał żadnego doświadczenia w branży gastronomicznej, dzięki szybkiej nauce i wypracowaniu kilku praktycznych zasad zarządzanie trzema lokalami nie stanowi dla niego problemu.

– Każdym z lokali zarządza bliska mi osoba. Wiem, że mogę im ufać -przyznaje Andrzej Bartoszek.

Większość spraw związanych z prowadzeniem działalności Andrzej Bartoszek załatwia wraz z partnerką. Jednak marketing i promocja, to jego domena, dlatego we wszystkich lokalach cały czas trwają promocje i słucha się potrzeb klienta.

– W 2012 roku ponownie odświeżyliśmy lokal w Warszawie. Przed remontem zrobiliśmy wśród klientów ankiety, w których zapytaliśmy, co chcieliby zmienić w pizzerii. Wyciągnęliśmy z tego wnioski – wyjaśnia Bartoszek.

Przedsiębiorca zaznacza również, że nie zamierza na razie otwierać kolejnych lokali, bo i w tym przypadku ma żelazną zasadę.

– Wyżej niż ilość cenię jakość – przyznaje krótko.

Joanna Sopyło

Facebook Comments
1 comment

Artykuły użytkownika

Najnowsze

Najczęściej komentowane

Facebook Comments